Czarnobyl (2019) – odkłammy nieco ówczesność

To co się wydarzyło w Czarnobylu – mieście w Związku Radzieckim, dziś na Ukrainie po dziś dzień niesie się piętnem po całym świecie. To przez nią po dziś dzień Polska jako nieliczny kraj w Europie nadal kopci węglem i nie ma swoich elektrowni atomowych. Miałem to szczęście przeżyć ów Czarnobyl i mogę powiedzieć, że przetrwałem opad promieniotwórczy (znamienna angielska nazwa nuclear fallout – może stąd późniejsza, aż po dziś dzień ciągota do gry Fallout szczególnie części 2). Byłem wtedy mega gówniarzem nie mającym świadomości co tu się właśnie odpierdziela na świecie. Ale płyn Lugola musiałem wypić choć chmura popromienna już poleciała bodajże gdzieś nad Skandynawię. Parami ze szkoły podstawowej (której budynek wpisał się w historii IIWŚ) szliśmy do pobliskiego ośrodka zdrowia, gdzie oczekiwaliśmy na swoją kolej… Pamiętam te apokaliptyczne wydarzenia, gdy z pokoju w którym podawano ów płyn było słychać wrzaski jakiejś dziewczynki. Brzmiało to jakby działa się tam jej ogromna krzywda, z przerażeniem rozglądałem się po innych zastanawiając się „co tu się kurwa odpierdala” ale bez słów niecenzuralnych, gdyż wtedy jeszcze one nie wprowadziły się na stałe do części języka polskiego jaka jest używana przez moje dwie komórki mózgowe. Kilkoro z dzieciaczków pomimo usilnych starań pań nauczycielek miało miny jakby zaraz także miało się rozpłakać. Po chwili wyniesiono jedno dziecko, które zemdlało. Armagjedon (pisownia zamierzona) jak nic. Bunt wisiał w powietrzu, jednak byliśmy gówniarzami za czasów końcówki komuny – mieliśmy mniej do gadania niż Żydzi za okupacji. Zostałem wprowadzony niczym na egzekucję – stanowczo bez zbędnych ceregieli dostałem w łapę pojemniczek z tymże płynem i jazda. Cóż polskie DNA wzięło górę – dają coś do picia, to do dna… obrzydliwy posmak w gardle poruszył u mnie odruchy wymiotne, jednak dziadostwo utrzymało się we mnie. Jedyne z czym to mogę w dzisiejszym czasie przyrównać to z napiciem się piwa, imperialnego stoutu, nomen omen russian imperial stoutu leżakowanego w beczkach po Lafrojgu (prawidłowa pisownia Laphroaig) takiej obrzydliwej torfowej whiskey… jak lizanie starych, drewnianych podkładów kolejowych, jak przełykanie opalanych liśćmi, w których spały jesieniary, jak mineta zrobiona mumii Nefretete.

W tymże mini serialu oglądamy wydarzenia poprzedzające katastrofę, jak i to co wydarzyło się w trakcie i kilka dni później. Oglądamy wydarzenia z punktu widzenia osób tam pracujących, ich rodzin, ale i dla wzmocnienia perspektywy także naukowców tam pracujących, jak i z poza elektrowni, oraz co bardzo ważne także strażaków, żołnierzy i górników. Pamiętnego dnia 25 kwietnia 1986 roku (był to piątek) rozpoczęto zrzut prętów bezpieczeństwa do rdzenia reaktora pod nadzorem Anatolija Diatłowa, który zawsze brał udział w tego typu wydarzeniach, ale po południu poszedł do domu odpocząć i się przespać i wrócił dopiero wieczorem. Jednak dopiero o 23:04 z Kijowa przyszła informacja ze zgodą na wyłączenie reaktora. Zaznajomieni z procedurami i całym eksperymentem ludzie z dziennej zmiany już dawno poszli do domu, druga zmiana właśnie miała się zbierać, a nocna rozpocząć o północy przejmując zmianę w trakcie trwania tejże operacji! Ni cholery nie byli na to gotowi. Szefem nocnej zmiany był Aleksander Akimow, a pomagającym mu operatorem obsługi reaktora był posiadający kilka miesięcy stażu w elektrowni Leonid Toptunow. Te miast przerwać działanie zaczęły zwiększać moc reaktora. I tu nastąpiła kompilacja błędów konstrukcyjnych reaktora oraz ludzkiego czynnika. Błędna konstrukcja prętów i zwiększona ilość pary w kanałach w trakcie wysuwania prętów. Awaryjny zrzut prętów nie podziałał jak należy, a przegrzane pręty nie opadły do zdeformowanych temperaturą kanałów. Chłodzenie nie wyrabiało, temperatura rosła, pojawiło się więcej pary wodnej, reakcja jądrowa przyspieszyła. Uszkodziły się pręty, ich rozerwanie spowodowało wyrzucenie ogromnych ilości pary wodnej, ta wymieszana z cyrkonem dała wodór, który po kontakcie z powietrzem w grafitowym reflektorze neutronów spowodował ogromny wybuch. Został zniszczony reaktor wraz z otaczającym go budynkiem. Pierwszy wybuch pary wodnej wewnątrz reaktora nastąpił już 26 kwietnia w nocy o 1:24, a po chwili drugi czyli eksplozję wodoru i tlenu niszcząc 1200 tonową pokrywę ochronną reaktora.

Nie ma sensu bym zbytnio wam tu z jednej strony wyprowadzał całość fabuły – wszakże od tego nie jest recenzja ta, ona ma wam dać ogląd na całość, a serial obejrzyjcie tak czy inaczej by móc z nią polemizować tudzież ewentualnie w ostateczności stwierdzić, że może coś tam poniekąd mam rację. Także nie będę tu walił ostrzeżeniami, tymi spoiler alertami, przecież każdy wie że jebło, jak z Titanikiem… jeśli ktoś nie ogarnia świata dookoła i nie wie, że ten statek istniał i na koniec tonie, to należy mu w trakcie zaspoilerować. Przejdę w tej recenzji do wielu rzeczy, które mnie w tym seansie ubodły. W sumie długo go nie tykałem od momentu premiery i ognia jaki zapłoną w internetach rodzimych zboczeńców serialowych (z których wielu jest tak skrajnie zboczona, iż uważa seriale za coś lepszego niż filmy), jak i na zagramanicznych głębiach internetowego kosmosu. Namówił mnie w sumie zapytaniem co myślę o tym serialu kolega o anielskim imieniu pytając mnie co sądzę o realiach jakie oddano w tym filmie. I tu od razu przydługi wstęp po wstępie, rozwinięciu i rozpoczęciu. Otóż sięgając do historii nowszej, najnowszej, ale i tej starej łatwo zauważyć jak mocno Imperium Brytyjskie, cała ta Wielka Brytania miała słabość do Matuszki Rasiji. Przez stulecia zawsze starali się trzymać bliższe lub dalsze pozytywne relacje. Tak za czasów carów, jak i późniejszych komuszków. Nawet, gdy Imperium Brytyjskie jako głównego konkurenta w interesujących je rejonach miało właśnie Cesarstwo Rosyjskie to nie było tak napiętych kontaktów jak pomiędzy Brytanią a Francją. Nawet podczas IIWŚ, gdy Churchill sprzedał nas wraz z Rooseveltem w Jałcie skurczysynowi Stalinowi działo się to z uśmieszkami na ryjkach. Z naszej perspektywy zachował się jak typowy dresiarz Seba, nazwa łacińska Dresonis Sebix co to pierdoli o szacunku, honorze a przy najbliższej okazji sprzedaje kumpli na psiarni. Z perspektywy brytyjskiej Churchill zrobił co zrobił by chronić interesy swojego kraju – czyli tak jak powinien. Nasi rodzimi politycy od stuleci zapominają, że należy dbać o interesy kraju jak się reprezentuje tylko unoszą się czczymi przechwałkami o honorze, a do kieszonki myk kaska od obcych mocarstw. Tak czy inaczej Wielka Brytania zawsze miała słabość do Rosji, nawet jak upadła Rosja a pojawił się komuszy rak Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, który drążył ogromną część Europy i Azji infekując później nawet obie Ameryki i oczywiście podatną na badziewizm Afrykę. Mieli tak ogromny sentyment do nich, że nawet jak zrobili najmocniejszy styl piwa to go nazwali Russian Imperial Stout. Tak duży sentyment, że dali się namówić do wyjścia z Unii Europejskiej za namową jakiś paru rodzimych polityków mocno komuszkowaniem, socjalizmem zainteresowanym, oczarowanych nim, a zapewne także opłacanym przez Rosję. I Ci, owi Brytyjczycy przygotowali serial o katastrofie w Czarnobylu. Katastrofie, która prędzej czy później musiała się ziścić szczególnie w systemie politycznym gdzie ludzkie życie gówno znaczyło, więc systemy bezpieczeństwa, kulturę pracy mieli w tak głębokim poważaniu, że głębiej jest tylko brak autoironii i czynności mózgowych Najmana.

Także kooperacja amerykańsko-brytyjska z twórcami z zachodniej europy miała pewien skażony obraz, wizję świata w europie środkowej (tak misiaczki, Polska to Europa środkowa) i wschodniej. I tak powstał mini serial (dzięki bogom wszelakim, że miał on od początku przewidziany koniec) o tychże wydarzeniach. Pierwsze dotarły do mnie informacje o tym, jaki to zajebisty serial i jak dobrze pokazuje on tamte czasy komunistyczne. Ciekawym było, że większość tak wypowiadających się miała 14-26 lat if ju noł łot aj min. Zajrzałem tu i ówdzie na zagramaniczne rewiry i zachwytów było jeszcze więcej. Poczekałem, aż kurz popromienny opadnie, jednak jak wspomniałem dałem się wcześniej na seans namówić. I nie, że go żałuję! Co to, to nie! Serial zdecydowanie zgrabnie zrobiony pod względem doboru aktorów, jak i lokacji i wszelkich rzeczy, które można kupić za pieniążki. Fabuła też w gruncie rzeczy opierała się na tym co się wydarzyło choć zgodnie z linią jedynej słusznej partii (nie, tym razem nie chodzi o ***, a o komuszków w ZSRR czyli przerzuceniu całej winy na pracujących w elektrowni ludzi. Nie twierdzę, że są oni bez win, absolutnie nie, ale jak się poczyta i przyjrzy sprawie to nie jest ona tak czarno-biała jak pokazana w film… znaczy serialu.

I przechodzimy ku ekszyn. I nawet nie będę się czepiał, że ruscy mówią po angielsku, a górnicy to mają akcent jakiś taki szkocki, wszyscy już wiemy że jak wylądują obcy to na pewno będą lądować tylko tam gdzie się mówi w inglisz. Otóż cały ten pierdolnik z pożarem, gdzie dotarły jednostki straży pożarnej dość wcześnie, a wszystko dzięki temu iż jeden strażak widział wybuch z miasta. Ruszył tak szybko jak na ów zawód przystało, ale jak to na klimaty związku radzieckiego – nie posiadał absolutnie żadnego przygotowania do tego typu sytuacji. Do tego zero informacji co się pali oraz sprzętu do gaszenia napromieniowanego pożaru. W serialu wygląda to bardziej na takie made in US and A, gdzie herosi świadomi zagrożenia przywdziewają najlepszy sprzęt i wiedząc, że grozi im co najwyżej kaszel ruszają do akcji. Później przez to samo przechodzili żołnierze, którym kładli głodne kawałki, że te parę chwil zrzucania z dachu reaktora popiołów nie zrobi im wielkiej krzywdy przecież mają „specjalne stroje” prawie jak z jaskini Batmana czy prywatnej fabryki imć Starka. A tu… strażacy nie tylko nie posiadali żadnego wyszkolenia w tego typu sytuacji, ani odpowiedniego sprzętu, ale i osoby które wiedziały co grozi… wolały nikomu nic nie mówić, żeby potem nie odpowiadać za zdradę narodowych tajemnic… tylko lepiej dostać wyrok za uchybienia w pracy. Takie były komunistyczne realia – wszędzie jakieś pojebane tajemnice, za które możesz pójść siedzieć na dłuższy czas niż za prawdziwe przestępstwa. Czyli jak dziś z RODO, gdzie ujawniając oblicze pedofila Tobie grozi do dwóch lat, jemu przeniesienie do innej parafii. To w serialu było pokazane tak bez skupiania się na tymże elemencie, ale dało się zauważyć podkreślany heroizm strażaków, którzy ruszają świadomi zagrożeń i niebezpieczeństw. Sam Diatłow podkreślał, że gdyby strażacy nie opanowali pożaru to mogło dojść do wielokrotnie gorszej katastrofy, wręcz niewyobrażalne. Był tam tak wysoki poziom promieniowania (dochodzący do 100 Sv/h), że osoby które znalazły się najbliżej reaktora wchłonęły w ciągu kilkudziesięciu minut akcji dawki kilkukrotnie przekraczające poziom śmiertelny. Czyli dosłownie podpisywali na siebie wyrok śmierci. Było tam tak źle, że nawet posiadając specjalnie ubrania ochronne i tak promieniowanie gamma przetrzepałoby ich doszczętnie. Jednak kilka osób, które dostały kilkakrotność dawki śmiertelnej o dziwo wróciło do jako takiego zdrowia z Diatłowem na czele.

Ale spójrzmy na to dalej. Obok spore miasto Prypeć, dopiero 27 kwietnia nagle wywozi się ludzi bez poinformowania o co chodzi pozwalając na zabranie tylko najpotrzebniejszych rzeczy. Nikt z nich nie był nie tylko informowany co się wydarzyło, ale i dezinformowani by jak to w komunizmie szary obywatel nie wiedział za wiele. Pod tym względem pokazano rozmach akcji ewakuacji, ale nie pokazano jak tych ludzi traktowano – zero informacji, wywożenie niezależnie od tego czy chcesz czy nie itd. Niby pokazuje się, że władze Związku Radzieckiego przemilczają, iż doszło do katastrofy i różne bazy badawcze to wykryły na całym świecie, ale brakuje solidnego pokazania jakie to było kurewskie zachowanie zważywszy na późniejsze konsekwencje dla milionów ludzi. Dodatkowo popatrzmy jak wyglądają nasze postacie z serialu – wręcz opływają w może nie dostatek, ale jednak samochody, pikniki, prąd, edukacja normalnie libacja. Wszystko pięknie działa i buczy, a każdy kto żył w komunistycznym kraju i nie ma spaczonego przez komunizm łba zauważył, że „wszyscy byli równi” znaczy się gówno mieli – poza wierchuszką i ich pretorianami. Byli równi i równiejsi – jednak sentymentalizm Brytyjczyków pod tym względem zawsze idzie w kierunku idealizowania jak tam było w sumie dobrze. Na szczęście są momenty, gdzie pokazują paździerzowość tego ustroju gdy oglądamy te jednakowe bloki, fatalnie poukładane kafelki w szpitalu itp. Jednak nadal wygląda to tak byś jako widz miał odczucie, ojej biedno tam, więc mocniej musieli się starać by stać się bohaterami. Dołóżmy do tego ściemy z tym, jakże ta para wodna miała być niebezpieczna dla Europy (tu były większe zagrożenia, gdyby poszła sytuacja dalej) czy śmigłowiec spadający w promieniotwórczą otchłań 🙂 Wiadomo było dzięki temu widowisko w serialu – ale nie miało to miejsca.

Ale to i tak pikuś przy postaci naukowca Uliany Chomiuk, która może sobie popierdalać po Związku Radzieckim jak szalona, przemieszcza się gdzie chce i jak chce i bada co się stało. A przecież ludzie w ZSRR żyli w tak idealnym państwie, że mieli paszporty wewnętrzne – do poruszania się po całym państwie RAD, ale tylko i wyłącznie jeśli dostali na to pozwolenie inaczej mogli zostać dosłownie zawinięci na dołek. Nie wspominając o tym, że mogła dostać się na szybko do Gorbaczowa… Bulszit i to ociekający guanem. Kolejnym bulszitem jakie jest związane z postaciami to autentyczny Walerij Legasow, który i w serialu i w życiu popełnił samobójstwo. Lecz w serialu to on pokazuje, że za katastrofą stoi ten kolos na glinianych nogach. A on nigdy nie stanął przeciwko Matuszce Rasiji, przecież dzięki niej zdobył tytuł profesora, wiedział jak to dziadostwo działa i w tym żył. A chyba największym bulszitem i bezedurą (pisownia zamierzona) jest ów heroicki zryw górników, którzy sami wybierają że poświęcą się w imię narodu, ojczyzny, Stalina, Lenina i co tam jeszcze chcecie. I przybywa specjalnie po to by prosić ich o pomoc minister górnictwa z kilkoma ledwie żołdakami i do tego to poklepywanie członka głównych władz całego pańśtwa. A oni nie mieli żadnego wyboru jak to w kraju komunistycznym, ani nie byłoby sytuacji by byli w przewadze liczebnej przy tak wysoko postawionej personie. Macie do wykonania robotę, a jeśli jej nie wykonacie… to ruscy znają się na czarnej robocie i wiedzą, że uderza się w rodzinę nieposłusznego, najpierw bliższą potem dalszą. Tak oto w czasach stalinowskich wywożono ludzi do gułagów bo poszło podejrzenie, że ich np. ojciec zdezerterował na froncie. Wtedy potrafiono żonę wraz z dziećmi wysłać na zesłanie, a jak ów żołnierz jednak się odnajdywał – bo wpadł w niemieckie ręce i był jeńcem… to w sumie jeszcze gorzej! Obowiązkowo miał przejebane, bo będąc jeńcem mógł zostać przekabacony by być szpionem (szpiegiem). Hmmm szpiegować dla obcej siły swój ukochany, opiewający w dostatki, luksusy i równość społeczno-klasową kraj mógłby tylko debil – ale władza komuszkowa eliminuje nawet tysięczne procenta możliwości przypadłości. Także i górnicy i strażacy i żołnierze wykonywali ciężką, heroiczną robotę – ale nie była ona taka jak to pokazują z ochotnikami rwącymi się do walki z kułactwem i zgniłą kulturą zachodu… a nie czekaj to nie był komunistyczny film propagandowy na potrzeby państwa odseparowanego od całego świata jak dziś Korea Północna… Tutaj zapierdalali by ratować innych ludzie zdających sobie sprawę z jednego – nie mamy wyboru.

Reasumując świetnie pokazana katastrofa w Czarnobylu z paroma błędami, które można wybaczyć (wypadek śmigłowca) i kilkoma ogromnymi zgrzytami jeśli chodzi o kontekst historyczny. Za dużo tu tego wybielania komuszego systemu, a za mało pokazania heroizmu u ludzi, którzy w sumie nie mają żadnego wyboru – tacy bohaterowie mimo woli. Do tego dwie postacie totalnie bezsensownie zrobione dla tego filmu czyli Walerij Legasow, który zdradza ojczyznę ale w dobrym celu – a nie miało to zupełnie miejsca i Uliana Chomiuk – potrafiąca przenosić się w przestrzeni genialna kobieta nauki.

5 uwag do wpisu “Czarnobyl (2019) – odkłammy nieco ówczesność

    1. Przejmujące, zwłaszcza od słów, że zdał sobie sprawę,że wysłał ich na śmierć. I że ludzie pomimo wiedzy o napromieniowaniu i tak zostali, robili co się dało by ugasić pozar.

      Polubione przez 1 osoba

      1. A w serialu jak i w rzeczywistych działaniach chcieli go obarczyć całą winą za to co się wydarzyło… Nie, że był bez winy ale potraktowali go słabo, ale i tak nie udowodnili mu win. Do tego w serialu od początku jest on kreowany wręcz na jakiegoś samolubnego tyrana.

        Polubienie

  1. u mnie było tak, ze płyn Lugola dostaliśmy taką chochlą z dużego metalowego wiadra…. także każdy dostał inną dawkę …. dzięki temu nie mam od 7 lat tarczycy

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz